81 50 14 027

Temat dnia: Pamiętamy o Patronie naszego przedszkola – Adamie Żeromskim.

 

  1. Rozmowa na temat "Gdzie są witaminy?"

Dziecko podaje swoje odpowiedzi.

Popatrz na załączone zdjęcia. Czy już wiesz, co to są witaminy i gdzie je spotkamy?

Wiesz już, że kolor ma znaczenie, każdy odpowiada za inne działanie na nasz organizm.

A więc, nie grymaś, nie zrzucaj winy na ruszające się zęby, tylko zjadaj jak najwięcej pokarmów

bogatych w witaminy.

Informacja dla Rodziców:

Zdjęcia slajdów są częścią prezentacji "Szkolne przygody Antka i Jagody" opracowanej przez

Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Lublinie.

Prezentacja została przesłana Państwu na podane adresy e-mail (we wtorek).

Rodzice, do których nie posiadamy ww. adresów, a którzy chcieliby otrzymać prezentację,

proszeni są o podanie e-maili za pośrednictwem poczty: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub messengera.

  1. Zabawa ruchowa na dobry dzień:

Naśladuj ruchy, o których jest mowa w rymowance:

Ręce do góry, nogi prościutkie,

tak ćwiczą dzieci: grzeczne, zdrowiutkie.

Ręce na ramiona, potem w dół opuszczamy

i kilka razy tak powtarzamy.

Raz, dwa, trzy - ćwicz i Ty!

Teraz się każdy robi malutki. (przysiad)

To, proszę państwa są krasnoludki.

Szybko wstajemy, ręce do góry

o tak - po niebie przechodzą chmury (machamy rękami nad głową w prawą i w lewą stronę)

Raz, dwa, trzy - ćwicz i Ty!

A teraz rozkrok, skłon pogłębiamy,

sprawnie na boki się rozglądamy.

Kręci się nasza głowa dokoła,

broda do przodu wysuwa wesoła.

Raz, dwa, trzy - ćwicz i Ty!

Ramię do ucha wznosi się żwawo,

łokieć kolano też wita z wprawą.

Zrobić przysiad to prosta sprawa,

podskoczyć w górę to też zabawa.

Raz, dwa, trzy - ćwicz i Ty!

  1. Opowiadanie "Adam Żeromski - Nasz Patron".

Patronem naszego przedszkola jest Adam Żeromski, jak doskonale wiecie. Informacje te są nowe

dla Antosi i Niny, które pierwszy rok są z nami.

Dla przypomnienia:

Adam Żeromski urodził się 8 września 1899 roku w Warszawie. Już jako mały chłopiec był

bardzo rezolutny i ciekawy świata. Czy pamiętacie jakie imiona nosili rodzice Adasia? (Oktawia

i Stefan).

Pierwszy raz przyjechał do Nałęczowa, gdy miał 6 lat, a więc był w Waszym wieku. Wszystko

było tu inne niż w mieście. Adasia interesowało wszystko, stale zadawał pytania. Pytał, np.

Bolesława Prusa „Nikt mi nie chce odpowiedzieć, dlaczego głosu nie widać…” lub „Jakimże

sposobem te promienie umieją przechodzić przez szyby? Okno jest zamknięte, a one przechodzą

przez zamknięte okno. Jak one to potrafią zrobić?". (Pamiętacie, że Adaś nazywał Pana Prusa

Dziadziem, chociaż tak naprawdę nim nie był?)

Wtedy też rozpoczęła się budowa Chaty, czemu Adaś z zainteresowaniem przyglądał się.

Gdy budowa była już ukończona, lubił oglądać przez okno roztaczający się krajobraz, nucąc

wymyśloną przez siebie piosenkę. Jednak nade wszystko uwielbiał wyprawy, zabawy

w ogrodzie, który był dla chłopca wielką niezbadaną puszczą. Adaś zamieniał się to

w rycerza, to w Indianina, wchodził na drzewa, płoty, dachy, na grzbiety koni.

Pewnego razu zabawa zakończyła się upadkiem ze śliwy i złamaniem ręki. Ponieważ ręka

trudno goiła się, lekarz zalecił kąpiele morskie. Adaś razem z ojcem wyjechali z Polski (byli

w Austrii, Szwajcarii, Włoszech). Odwiedzali muzea, teatry, wybierali się na wędrówki bez

wcześniejszego planu, bardzo dużo rozmawiali.

Jako 7-letni chłopiec Adaś interesował się okrętami i burzami morskimi. Stale zadawał

pytania dotyczące budowy masztów, żagli, sterów. Wielkim przeżyciem dla chłopca był

pierwszy rejs statkiem i możliwość zobaczenia prawdziwej kotwicy. Adaś uwielbiał przebywać

w porcie i przyglądać się pracy marynarzy. Najczęściej bawił się w łapanie piratów, odkrywanie

nowych lądów, plemion.

Po kilku tygodniach Adaś wraz z ojcem powrócili do Nałęczowa. Niestety czasy były wtedy

niespokojne i Stefan Żeromski podjął decyzję o wyjeździe z miasteczka. Adaś był bardzo

smutny z tego powodu, w Nałęczowie zostawiał to, co go cieszyło - piękna jesienna przyroda,

ukochane źrebiątko Łyska, która sama przychodziła po chleb i cukier.

W wieku 9 lat Adam zamieszkał w Paryżu - stolicy Francji. Była to kolejna duża zmiana

w jego życiu. Z niepokojem czekał na pierwszy dzień w szkole. Obawiał się reakcji nowych

kolegów, od których różnił się strojem, zwyczajami, nie znał też języka francuskiego.

Jednak zarówno koledzy, jak i nauczyciele otoczyli go troskliwą opieką. Zaprzyjaźnił się

z Fernandem Pailletem, z którym łączyło go wspólne hobby - militaria. Razem jeździli też na

wrotkach. Adaś pobierał lekcje języka francuskiego, wkrótce tak dobrze opanował język, że

zaczął czytać francuskie książki i pisma dla młodzieży. Adaś ukończył paryską szkołę

z bardzo dobrymi wynikami.

Po powrocie z Francji Adaś krótko przebywał w Krakowie. Tu dostał rower, który zabrał na

wakacje do Nałęczowa. Z radością jeździł nim alejkami. Na dalsze wyprawy, np. do Strzelec

jeździł na ukochanej Łysce. Był to także okres, kiedy Adam zaczął malować i pasjami czytać.

Podczas chodzenia do szkoły w Krakowie Adam zapisał się do skautów. Jednak pierwsze

ćwiczenia - bieg na długim dystansie, po błocie - zakończyły się gorączką i kilkumiesięczną

chorobą. Adaś przerwał naukę i wyjechał do Zakopanego, gdzie pasjami jeździł na nartach

i spacerował. Pobyt w górach wpłynął na poprawę zdrowia Adama. W tym czasie znacznie

urósł i przybrał na wadze. Czuł się tak dobrze, że brał lekcje gimnastyki i boksu.

Zaczął uczęszczać do gimnazjum w Zakopanem, jednak szkoła była oddalona od domu.

Aby ułatwić chłopcu pokonywanie drogi, kochana Łyska została sprowadzona z Nałęczowa.

W Zakopanem Adaś wstąpił do drużyny skautowej - co było w tym czasie jego największą

pasją. Z radością brał udział w zbiórkach, ćwiczeniach, górskich wyprawach.

Adam był nazywany przez drużynowego „złotym skautem”.

Po wybuchu I wojny światowej, 14-letni Adam nosił łóżka do szpitali, pościel, chodził na

nocne patrole, roznosił pocztę, czyścił konie. Adam był bardzo samodzielny – potrafił

zreperować buty, prać, prasować, szyć. Sam dbał o Łyskę, jednak jej utrzymanie było coraz

trudniejsze. Nie mogąc zapewnić jej jedzenia, Adam z bólem serca oddał ukochanego konia

leśnikowi.

Wkrótce zdrowie Adasia pogorszyło się. Chłopiec nie mógł brać udziału we wspólnych

wyprawach z kolegami. Siedząc w domu dużo czytał, rysował, malował, m.in. witraże.

Gdy poczuł się lepiej - mimo zakazów lekarzy chodził na górskie wyprawy, jeździł na nartach.

Niestety wkrótce Adaś miał coraz mniej sił. Gdy lekarz zalecił mu wyjazd w nizinne tereny,

Adaś zapragnął powrotu do Nałęczowa. Wyjeżdżając z Zakopanego był żegnany przez grono

oddanych kolegów i przyjaciół. Podróż przepełnioną koleją była dużym obciążeniem dla

słabego chłopca.

Po dotarciu do Nałęczowa Adasia powitała jego przyrodnia siostra Henryka Witkiewiczowa

z synami oraz Elżbieta Daniłowska, z którą bawił się w dzieciństwie. Adam jednak nie chciał

zostać w willi, marzył o jak najszybszym znalezieniu się w Chacie. Tu wszystko przypominało

mu szczęśliwe lata dzieciństwa, tu czuł się najlepiej. Adaś znów zaczął namiętnie czytać

książki.

Niestety w czasach, w których żył Adam nie znano lekarstwa na jego chorobę.

Chłopiec zmarł 30 lipca 1918 roku w Chacie. Na jego pożegnanie licznie przybyli mieszkańcy

Nałęczowa oraz nałęczowscy skauci.

Po śmierci syna, Stefan Żeromski zdecydował, że budynek szkoły, której był fundatorem ma

zawsze służyć dzieciom i zostanie nazwany „Ochrona dla dzieci nałęczowskich imienia ś.p.

Adama Żeromskiego”. Dawniej właśnie tam mieściło się nasze przedszkole.

Pewnie niejeden z Waszych rodziców lub dziadków uczęszczał do Ochronki.

Z czasem dwie sale w Ochronce stawały się za małe, by pomieścić wszystkie chętne dzieci,

dlatego przedszkole zostało przeniesione do innego budynku, w którym jesteśmy obecnie.

Adam został pochowany w Mauzoleum znajdującym się w pobliżu Chaty, w tzw. Lasku

Adasia. Część z Was już tam była, a ja mam nadzieję, że wkrótce wybierzemy się całą grupą,

by na nowo poznać historię Naszego Patrona.

Nasze przedszkole zawdzięcza Rodzinie Żeromskich. Gdyby nie Stefan, który przeznaczył

pieniądze ze sprzedanej książki, Oktawia - organizująca koncerty i zbiórki - Ochronka nie

zostałaby zbudowana. Nasz Patron, mimo krótkiego życia, był chłopcem ciekawym świata.

Pamiętajmy o Nim.

 

(na podstawie „O Adamie Żeromskim wspomnienie” Stefana Żeromskiego)

Zdjęcia objęte są prawami autorskimi, dlatego zamieszczam linki, gdzie można je

obejrzeć. Do tematyki powrócimy w pierwszym tygodniu listopada.

https://www.mapofpoland.pl/Naleczow,galeria.html#galeria (Chata, wnętrze - strona 2,

Ochronka - strona 11)

http://www.polskanapiechote.waw.pl/8-podroze/28-w-naleczowie-i-kazimierzu-muzea-

literackie (zdjęcia rodziny Żeromskich)

DO ZOBACZENIA WE WTOREK!